Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Paweł Wojtkiewicz: Jedno euro zainwestowane w sektor kosmiczny zwraca się w postaci trzech, czterech euro.

Rozmowa z Panem Pawłem Wojtkiewiczem prezesem Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego (ZPSK) na temat polskiej obecności w kosmosie, perspektyw rozwoju tej branży, warunków koniecznych, by Polska wzięła jakikolwiek udział w tym światowym wyścigu. Zapraszamy.

Paweł Wojtkiewicz: Jedno euro zainwestowane w sektor kosmiczny zwraca się w postaci trzech, czterech euro.
Paweł Wojtkiewicz
źródło: PW

Mariusz Gierej: Jest Pan Prezesem Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego. Już widzę uśmiechy na twarzach moich czytelników, bo sektor kosmiczny brzmi - na tle naszej skrzeczącej rzeczywistości – cokolwiek komicznie. Co by Pan powiedział zwykłemu Kowalskiemu, próbując go przekonać, że w ogóle ma to sens w Polsce. 

Paweł Wojtkiewicz: Po pierwsze, że każdy przysłowiowy Kowalski ma produkt i usługę pochodzącą z sektora kosmicznego w kieszeni. Praktycznie każdy z nas korzysta teraz z nawigacji satelitarnej w telefonie komórkowym, a żeby móc z niej korzystać, telefony wyposażone są w odbiorniki nawigacji satelitarnej, co pozwala zlokalizować nas w przestrzeni. Odbiornik sygnału nawigacji satelitarnej, jego oprogramowanie, zdjęcia satelitarne to wszystko produkty sektora kosmicznego.

Mariusz Gierej: No, tak. Ale tak naprawdę wszystko to są zabawki, gadżety, które ściągamy z zagranicy.

Paweł Wojtkiewicz: Niekoniecznie. Najpopularniejsza mapa do nawigacji satelitarnej, AutoMapa jest polskim produktem. W domu oglądamy telewizję, przekaz na żywo z jakichś np. mistrzostw świata czy z olimpiady z drugiego krańca globu. Jesteśmy zadowoleni, że mamy świetny obraz Full HD z jakiegoś meczu. W tym właśnie momencie korzystamy z usług firm działających w sektorze kosmicznym. Bez niego nie bylibyśmy w stanie oglądać tego przekazu na żywo. Zaryzykowałbym więc tezę, że sektor kosmiczny jest na tyle obecny w naszym życiu, że niektórzy nie zwracają na niego uwagi, bo tak się do jego obecności przyzwyczailiśmy.

Mariusz Gierej: To prawda, ale mamy teraz takie czasy, że chcemy, żeby wszystko było polskie, narodowe itd. Na ile w sektorze kosmicznym jest możliwość, żeby coś zbudować od zera? Może jednak musimy bazować na współpracy międzynarodowej?

Paweł Wojtkiewicz: Sektor kosmiczny to współpraca międzynarodowa. Szczególnie w Europie. Europejska Agencja Kosmiczna i Komisja Europejska bazują na współpracy międzynarodowej. Bez współpracy międzynarodowej, kontaktów z firmami z zagranicy dynamiczny rozwój sektora kosmicznego w Polsce nie będzie miał miejsca. Rozwój technologii w sektorze kosmicznym od zera to w zasadzie jest okres 8-10 lat. To są olbrzymie inwestycje, ale jednocześnie sektor kosmiczny jest sektorem niezwykle innowacyjnym, poszukującym coraz nowszych rozwiązań. Fakt ten stwarza olbrzymią szansę dla polskich przedsiębiorstw. Istnieją obszary, w których polskie firmy obecnie startują z tego samego pułapu, co firmy europejskie. Mówimy o elektronice, o zaawansowanym oprogramowaniu wykorzystywanym przez sektor kosmiczny, o materiałach, o wykorzystaniu kompozytów w tej branży, o specjalnych mechanizmach, robotyce, wreszcie aplikacjach satelitarnych. W niektórych obszarach polskie firmy mają taką samą technologię, na tym samym poziomie zaawansowania, co firmy zachodnie. Polskie przedsiębiorstwa są więc w stanie odnaleźć nisze, które być może w przyszłości - jak to z reguły bywa - mogą stać się potężna gałęzią. Firmy już teraz mogą się zakorzenić w odpowiednim miejscu i rozwijać jakąś unikatową technologię. Niestety my wsiedliśmy do pociągu, który odjechał dawno, dawno temu. Historia firm sektora kosmicznego w niektórych państwach europejskich sięga 50 lat. Zaryzykuję stwierdzenie, że u nas to jest kilka lat.

Mariusz Gierej: No, ale mamy Hermaszewskiego.

Paweł Wojtkiewicz: Tak. Dzięki programowi Interkosmos mieliśmy swojego jednego kosmonautę. 

Mariusz Gierej: Ja się tak podśmiewam, prowokuję Pan, ale robiłem rok temu wywiad z premierem Siemoniakiem i jemu też zadałem pytanie z tego tematu. Przemysł kosmiczny często inicjowany jest przez wojsko, zapytałem go o prostą, wręcz prymitywną, rzecz: dlaczego Polska nie ma do tej pory nawet własnego satelity komunikacyjnego, a ma go np. Mongolia. Czy to nie świadczy o tym, że w polskim rządzie, u naszych decydentów, nie ma tej świadomości, nie ma myślenia kierunkowego? Jak to wygląda? Zobaczymy, jak będzie z obecnymi rządami, ale mam na myśli poprzednie lata, kiedy mówiło się trochę o tym, ale nic w tej dziedzinie tak naprawdę się nie działo.

Paweł Wojtkiewicz: Po pierwsze, Polska w ogóle nie ma satelity telekomunikacyjnego, nie ma też satelity obserwacyjnego, który jest satelitą łatwiejszym technologicznie. Ale też należy odróżnić dwie rzeczy. Jeżeli podajemy nazwy dość egzotycznych krajów, które mają własne satelity, to owszem one je posiadają, ale one je po prostu kupiły od dostawcy zagranicznego. Polska też może to zrobić to samo. Zakładam, że w programie modernizacyjnym polskiej armii znajdą się na to pieniądze lub - co ważniejsze - środki na uruchomienie programu budowy polskiego satelity obserwacyjnego. Co może cieszyć, to fakt, że przez kilka ostatnich lat wojsko coraz bardziej zainteresowane jest sektorem kosmicznym. Zresztą lwią część polskiej składki do ESA stanowi właśnie budżet Ministerstwa Obrony Narodowej. To warto podkreślić. Warto też podkreślić, że wojsko zaczyna się interesować technologiami związanymi z obserwacją satelitarną, ale też technologiami związanymi ze śledzeniem obiektów, które krążą na orbicie Ziemi – mówimy tutaj o systemie SST (Space Surveillance and Tracking). My raczej śledzimy trendy, które są na świecie, a na szczęście trendem światowym jest to, że technologie kosmiczne w zastosowaniach wojskowych są już teraz powszechne, więc jeżeli Polska chce posiadać nowoczesną armię, musi poczynić inwestycję w sektor kosmiczny. Te inwestycje nie miały miejsca wcześniej, ale uważam, że w tym momencie jest coraz większa świadomość po stronie MON, że należy korzystać z technologii kosmicznych właśnie w obszarze obronności i bezpieczeństwa. 

Mariusz Gierej: Polska jest po latach zapóźnień infrastrukturalnych, stąd moje zrozumienie dla inwestowania np. w twardą infrastrukturę, natomiast przemysł kosmiczny jest chyba - mam nadzieję, że się Pan ze mną zgodzi - obszarem dużego ryzyka inwestycyjnego.

Paweł Wojtkiewicz: Jednym słowem, tak.

Mariusz Gierej: Jak pogodzić to duże ryzyko z inwestowaniem państwowych pieniędzy, kiedy łatwo mogą paść oskarżenia o niegospodarność? Oczywiście wszyscy wiemy, że tak naprawdę ten przemysł innowacyjny jest ryzykowny, a jednocześnie, jeśli jeden na sto projektów wypali, zwraca się wielokrotnie. Nie widzi Pan zagrożenia, że trudno będzie tę naszą inercję urzędniczą zwalczyć, że  nie da się przekonać państwa, polityków do tego, żeby po prostu podejmować ryzyko.

Paweł Wojtkiewicz: Uważam, że jeżeli Polska chciałaby wyjść z europejskiego ogona innowacyjności (jesteśmy na 5 miejscu od końca), to powinniśmy inwestować w innowacyjne technologie i innowacyjne sektory, a sektor kosmiczny jest jednym z najbardziej innowacyjnych sektorów spośród wszystkich. Sektor kosmiczny o tyle jest atrakcyjny, że niejako łączy różne dziedziny gospodarki i korzysta z produktów innych jej gałęzi. Jest także doskonałym miejsce inkubacji i transferu nowych technologii. Jeżeli w sektorze kosmicznym powstanie jakieś innowacyjne rozwiązanie, to z reguły w bardzo łatwy sposób da się je wykorzystać w różnych innych dziedzinach gospodarki. Wszelkie statystyki pokazują, że jedno euro zainwestowane w sektor kosmiczny zwraca się w postaci trzech, czterech euro. 

Mariusz Gierej: Przy czym musimy założyć, że część tych euro wrzucimy do kosza?

Paweł Wojtkiewicz: Nie. Dla mnie inwestycja nigdy nie jest wyrzuceniem pieniędzy do kosza, bo oprócz twardego produktu mamy też inwestycje w kadrę. Jeżeli inwestujemy w sektor kosmiczny, to zachęcamy młodych zdolnych ludzi, młodych inżynierów, którzy równie dobrze mogliby sobie wyjechać, do pozostania w kraju i by pracowali w przemyśle najwyższych technologii u nas w kraju. Jeżeli tego nie zrobimy, to młodzi Polacy, którzy chcą pracować dla sektora kosmicznego, będą mieli wybór: robić to w Polsce albo wyjechać za granicę. Przy obecnej mobilności ludzi nie jest problemem podjęcie pracy np. w Niemczech czy we Francji. Polska oprócz tego, że chce być coraz bardziej innowacyjna, to bierze też udział w globalnym wyścigu o talenty, a te talenty - obdarzeni nimi ludzie - są obecnie bardzo mobilni.

Mariusz Gierej: Chyba jesteśmy mistrzami w ich rozdawaniu. 

Paweł Wojtkiewicz: No, właśnie. Więc jeżeli chcemy, żeby ci najzdolniejsi ludzie zostawali tutaj, to dla nich zachętą będzie świadomość, że państwo chce inwestować w nowe technologie. Jeżeli Polacy chcą pracować w nowych technologiach, to musimy im to umożliwić.

Mariusz Gierej: Jak Pan ocenia perspektywy rozwoju polskiego przemysłu kosmicznego, ale tak realnie? To znaczy, czy potrzebne jest duże wsparcie państwa czy przychylność - mówię tu o finansach i jakichś ułatwieniach, zmianach na uczelniach, ustawach o nauce i szkolnictwie wyższym, badaniach, rozwoju itd. Jakie są te perspektywy i jakie obszary wg Pana należałoby usprawniać w pierwszej kolejności?

Paweł Wojtkiewicz: Należy podkreślić, że - tak to działa na całym świecie – około 50% obrotów sektora kosmicznego generowane jest przez zamówienia ze strony państwa, czy to przez sektor obronny, czy przez administrację, czy przez jakieś agencje działające w imieniu administracji. Tak więc udział państwa, proaktywne zaangażowanie państwa w sektor kosmiczny jest warunkiem koniecznym jego rozwoju. Nie możemy twierdzić, że sektor kosmiczny będzie sobie kiełkował i nagle nastąpi boom bez udziału państwa. To się nie wydarzy, chociażby dlatego, że o przyszłości firm sektora kosmicznego, młodych firm, start-upów założonych przez przedsiębiorców tutaj w kraju decyduje wysokość polskiej składki do Europejskiej Agencji Kosmicznej, którą ustala państwo. Im ona będzie większa, tym więcej kontraktów polskie firmy będą mogły zawierać z Europejską Agencją Kosmiczna i tym większe będą obroty tych firm. Jeżeli mówimy o usprawnieniu, to na pewno chcielibyśmy - i cały czas przekonujemy do tego administrację - żeby sektor kosmiczny i jego struktura była w przyszłości na liście infrastruktury krytycznej w naszym kraju. Mówię tutaj o satelitach obserwacyjnych i o stacjach odbiorczych i infrastrukturze służącej do przetwarzania danych satelitarnych. Tutaj też widzę bardzo dużą rola państwa. Należy podjąć wreszcie decyzję o budowie w kraju satelity obserwacyjnego, satelity telekomunikacyjnego, stacji odbioru danych satelitarnych np. z satelitów Sentinel. Udział państwa jest tutaj bardzo istotny. 

Kolejną rzeczą bardzo ważną, na którą państwo już tak dużego wpływu nie ma, jest to, żebyśmy usprawnili współpracę nauki i przemysłu. Sektor kosmiczny z racji tego, że korzysta z najnowocześniejszych technologii, zawsze będzie naturalnym miejscem takiej współpracy. W Polsce, jeśli chodzi o sektor kosmiczny, tej współpracy jest sporo i mogę powiedzieć, że ona przebiega może nie modelowo, ale na pewno zadowalająco. Główną bolączką sektora kosmicznego jest świadomość administracji, świadomość osób, które są odpowiedzialne za politykę kraju, jak istotny może być sektor kosmiczny i zdolności polskich firm w obszarze sektora kosmicznego.

Mariusz Gierej: Jak może być w tym wszystkim rola Polskiej Agencji Kosmicznej?

Paweł Wojtkiewicz: Przedsiębiorcy i inne podmioty sektora kosmicznego w Polsce bardzo wspieraliśmy ideę powołania Polskiej Agencji Kosmicznej, gdyż powszechne było poczucie, że potrzebujemy takiej Agencji. Uznajemy, że na razie POLSA jest jeszcze w fazie rozruchu, wystartowała z bloków startowych. Zobaczymy, jak POLSA będzie się rozwijała. W każdym bądź razie POLSA mogłaby pełnić funkcje koordynatora wszystkich działań podejmowanych przez administrację, przez różne ministerstwa w obszarze sektora kosmicznego i mogłaby wspierać polskie podmioty na arenie międzynarodowej.

Mariusz Gierej: Kiedy powstała POLSA? Dwa lata temu?

Paweł Wojtkiewicz: Powiedzmy. Ale POLSA funkcjonująca, w pełni ustrukturyzowana, z prezesami, z dyrektorami, z całym biurem, działa od zaledwie sześciu miesięcy. Proszę też zwrócić uwagę, że cały czas liczymy na rozwiązanie obecnej sytuacji, w której mamy do czynienia z pewnym niedokładnym określeniem kompetencji POLSY i pozostałych ministerstw. Kto jest za co odpowiedzialny? Kto kreuje politykę kosmiczną w kraju i za granicą? Szybkie rozwiązanie tych niejasności kompetencyjnych jest bardzo potrzebne przedsiębiorcom.

Mariusz Gierej: Kreuje politykę kosmiczną - to zabrzmiało, jak byśmy za chwilę mieli brać udział w gwiezdnych wojnach.

Paweł Wojtkiewicz: Tak to się nazywa. Polityka kosmiczna to jest nasza polityka wobec Europejskiej Agencji Kosmicznej, ale także wobec Komisji Europejskiej i Unii Europejskiej. Cały czas przypominam, że każdy polski podatnik dopłaca do europejskiego programu kosmicznego od momentu, kiedy przystąpiliśmy do Unii Europejskiej. Mamy więc prawo do lepszego wykorzystania pieniędzy, które wpłacamy do kasy Komisji Europejskiej, która finansuje programy badawczo-rozwojowe w programie H2020 oraz programy Galileo i Copernicus. W tym kontekście polska polityka kosmiczna jest niezwykle istotna.

Mariusz Gierej: Mówi się, że perspektywa dla Polski 2020 to jest koniec tych wielkich środków, które będziemy czerpali z Unii Europejskiej. Te programy kosmiczne są nieco inaczej skonstruowane, ponieważ zależą od naszej składki, tak?

Paweł Wojtkiewicz: Jeśli chodzi o program Horyzont 2020, to jest w nim wydzielony specjalny obszar konkursów dla sektora kosmicznego. Udział w programach H2020 polskich firm i instytutów zależy tylko i wyłącznie od ich potencjału oraz zdolności do współpracy międzynarodowej. Naczelną zasadą tych konkursów bowiem jest współpraca międzynarodowa. Aby złożyć wniosek konkursowy, musimy zbudować konsorcjum złożone z podmiotów z co najmniej trzech państw europejskich. Dlatego współpraca europejska jest tak ważna. Programy Copernicus i Galileo są programami, w których obecnie trochę trudniej jest uczestniczyć naszym podmiotom. Mówię o budowie infrastruktury przewidzianej dla tych dwóch programów. Obecnie są już one mocno zaawansowane. Z kolei jest stosunkowo łatwo - i to powinniśmy robić, bo polskie podmioty mają do tego świetne predyspozycje - korzystać z tej infrastruktury. Obecnie sygnał nawigacji satelitarnej, również ten, który będzie w przyszłości wysyłany przez system Galileo, wykorzystywany jest w przeróżnych dziedzinach życia i gospodarki, od nawigacji dla pojazdów dla rolnictwa, dla floty powietrznej, dla floty morskiej (spectrum jest olbrzymie). Polskie firmy również mogą korzystać z produktów programu Copernicus. Jego celem jest dostarczenie najwyższej jakości zobrazowań satelitarnych, a wg nowej filozofii Komisji Europejskiej dane z satelitów Sentinel (które są częścią programu Copernicus) są dostępne za darmo, musimy tylko je odebrać.

Mariusz Gierej: Chciałbym się zapytać w takim razie o przykłady dobrych praktyk współpracy nauki i biznesu w sektorze kosmicznym?

Paweł Wojtkiewicz: Dobrym przykładem jest np. program PRODEX. Jest to program Europejskiej Agencji Kosmicznej, w którym Polska bierze udział. W tym programie projektuje się i buduje instrumenty badawcze, które będą umieszczane na misjach badawczych Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wymogiem w tym programie jest właśnie współpraca firm i instytutów badawczych. I tutaj mamy przykłady, choćby Centrum Badań Kosmicznych PAN, które współpracuje z firmami, zlecając im wykonanie różnych specjalistycznych urządzeń, rozwiązań, komponentów, podsystemów dla instrumentów badawczych, które Centrum Badań Kosmicznych ma zbudować. W drugą stronę, obecnie w kraju realizowany jest szereg projektów, w których głównym wykonawcą dla Europejskiej Agencji Kosmicznej jest firma, a uczelnie uczestniczą w nich w roli np. ekspertów albo w roli podmiotów, które dostarczają jakiś specyficzny kawałek oprogramowania.

Mariusz Gierej: Słyszał Pan o przypadku, że firma przyszła na uczelnię i skorzystała z tak zwanego „półkownika”, czyli jakiegoś opracowania, jakiegoś pomysłu, które uczelnia zrobiła kiedyś i odłożyła po rozwiązaniu na półkę, stąd „półkownik”, i nagle się okazało, że jest wow! - coś fantastycznego? Słyszał Pan o czymś takim?

Paweł Wojtkiewicz: Mówimy o sektorze technicznym?

Mariusz Gierej: Niekoniecznie.

Paweł Wojtkiewicz: Szczerze mówiąc nie słyszałem o takim przypadku, aczkolwiek nie znam dobrze wszystkich dziedzin gospodarki..

Mariusz Gierej: Ale uczelnie i instytuty są zawalone tego typu rzeczami.

Paweł Wojtkiewicz: Tak. Mówimy cały czas o produktach, ale dla mnie na uczelniach i w instytutach większą wartością, nieporównywalnie większą, jest wiedza osób, które tam pracują. I wykorzystanie tej wiedzy w pracach firm, szczególnie w sektorze kosmicznym, jest czasami naprawdę warunkiem koniecznym, żeby zrealizować jakiś projekt. Na tej kanwie należałoby budować współpracę przedsiębiorstwo-uczelnia. Druga rzecz to infrastruktura badawcza, którą już uczelnie posiadają. Wiem, że czasami jest problem z wykorzystaniem tej infrastruktury - nie dlatego, że uczelnia nie chce, ale po prostu nie można tego zrobić, bo ta infrastruktura przez jakiś czas nie może przynosić dochodów. To jest temat na oddzielną dyskusję. Naprawdę to jest kolejny obszar, w którym dostrzegałbym ogromny potencjał współpracy firm i uczelni oraz instytutów badawczych. Niektóre instytuty badawcze i uczelnie dysponują bardzo zaawansowaną aparaturą badawczą, z której firmy z chęcią by skorzystały.

Mariusz Gierej: Jak już tu mówiliśmy, poprzednie perspektywy unijne bardzo często powodowały, że te pieniądze poszły właśnie w infrastrukturę, a nie w coś, co dałoby się sprzedać. W jakie obszary z sektora kosmicznego firmy teraz najchętniej inwestują? W kraju, ale też jaka jest tendencja światowa? Co jest najbardziej „sexy”?

Paweł Wojtkiewicz: Dwie różne sprawy. Jedna to inwestycje, które pobudzają naszą wyobraźnię, czyli turystyka kosmiczna i załogowe loty kosmiczne - dobrym przykładem jest tutaj firma SpaceX. Druga rzecz, która jest mniej atrakcyjna, ale bardzo na topie i cały czas będzie, to jest telekomunikacja satelitarna. 

Mariusz Gierej: Wydaje się, że już mamy wszystko, co z tą technologią związane.

Paweł Wojtkiewicz: Tak się wydaje, ale cały czas ludzie chcą więcej, szybciej, dalej. Cały czas firmy z sektora kosmicznego świadczące usługi telekomunikacji satelitarnej są to firmy, które produkują satelity, są to firmy, które operują tymi satelitami na orbicie, wreszcie są to firmy, które odpowiadają za dostarczanie sygnału telekomunikacji satelitarnej. Pracują nad tym, aby ten sygnał był bardziej pojemny, mógł przenieść większe ilości danych. Mamy wreszcie projekt OneWeb, czyli konstelacji bardzo małych satelitów telekomunikacyjnych, które mają dostarczać Internet głównie na południową półkulę Ziemi. To jest naprawdę olbrzymi projekt, trudno go porównać z jakimkolwiek innym projektem, który wcześniej był realizowany w obszarze telekomunikacji satelitarnej. Oczekuje się, że to będzie milowy krok w tej branży.

Mariusz Gierej: My będziemy go robić jako Polska, polskie podmioty?

Paweł Wojtkiewicz: Nie słyszałem, zapewne nie. Jest to inwestycja prywatna, typowe przedsięwzięcie komercyjne. Nie ma tam czasu na działania R&D. Jednak jeżeli w Polsce znalazłby się podmiot, który dostarczyłby gotowe rozwiązanie, gotowy produkt, bez długich i kosztownych prac R&D, który mógłby być wykorzystany w tych satelitach, to jak najbardziej. Dlaczego nie? Wtedy taki podmiot musiałby wystartować w wyścigu po kontrakt, miałby konkurencję na całym świecie - kto dostarczy taniej, lepiej i szybciej, ten wygrywa. Kolejnym trendem, który możemy obserwować, jest dążenie do budowy satelitów telekomunikacyjnych o mniejszych gabarytach niż do tej pory. Z reguły teraz to są bardzo duże urządzenia, a jest tendencja światowa, żeby budować urządzenia mniejsze z produktów mniej zaawansowanych technologicznie, ale posiadających większe zdolności przesyłu danych.

Mariusz Gierej: A jeśli chodzi o te przedsięwzięcia bardziej "sexy", to co ze współpracą z NASA i lotem załogowym np. na Marsa?

Paweł Wojtkiewicz: W kontekście Polski?

Mariusz Gierej: No, na  przykład! Jak już fantazjujemy, to po całości.

Paweł Wojtkiewicz: Loty załogowe są zarezerwowane dla państw, które dysponują ogromnymi budżetami. 

Mariusz Gierej: Nie chodzi o to, czy nasz Hermaszewski 2.0 poleci, ale o to, czy coś byśmy przy tym robili?

Paweł Wojtkiewicz: To jest jednak bardzo ekskluzywny klub państw, które stać na to, żeby w takich programach uczestniczyć, ale być może będą jakieś unikatowe technologie, produkty, których będą potrzebowali Amerykanie lub inne państwa posiadające programy kosmicznych lotów załogowych, które będą mogły dostarczyć polskie firmy. Tutaj podam przykład firmy Vigo System i ich małego urządzenia na łaziku Curiosity, który teraz pracuje na Marsie.

Mariusz Gierej: To jaka jest przyszłość polskiego przemysłu kosmicznego? Jako skromny dostawca dobrych rozwiązań? 

Paweł Wojtkiewicz: Patrzmy w perspektywie kilkunastu lat. Myślę, że w przeciągu następnej dekady Polska - jeżeli inwestycje w sektor kosmiczny będą utrzymywane na wystarczającym poziomie i będą zwiększane i świadomość administracji będzie rosła - może stać się krajem, w którym są firmy dostarczające europejskim dużym firmom sektora kosmicznego zaawansowane produkty. W pewnych obszarach sektora polskie podmioty mogą stać się dostawcą kluczowych technologii dla niektórych misji Europejskiej Agencji Kosmicznej. Raczej będziemy w przeciągu następnych kilkunastu lat dostawcą podsystemów niż...

Mariusz Gierej: ...globalnym graczem w jakimkolwiek wycinku?

Paweł Wojtkiewicz: Tutaj trudno wyrokować, bo nie żyjemy w próżni. Sektor kosmiczny to nie próżnia. Są kraje, w których funkcjonują duże firmy z naprawdę dużymi budżetami i na badania i na rozwój. I to są firmy, które kreują rynek. I do tego rynku musimy się dostosować. 

Mariusz Gierej: Nie ma szans na naszego narodowego czempiona?

Paweł Wojtkiewicz: Dlaczego nie? Ja trzymam kciuki za to, że będzie firma, która w tym obszarze będzie rozpoznawalnym graczem na rynku europejskim. Jeżeli - jak mówiłem - te inwestycje na sektor kosmiczny się utrzymają i będą zwiększane, to w przeciągu kilkunastu lat na pewno jesteśmy w stanie zbudować takiego czempiona.

Mariusz Gierej: Ja pytam o tego narodowego czempiona, bo niedawno premier Morawiecki ogłosił swój program, w którym wskazywał, że będziemy musieli tworzyć narodowych czempionów, potężne nasze polskie korporacje, które będą walczyły na rynku nie tylko europejskim, ale nawet światowym. Stąd moje pytanie, czy w ogóle jest taki obszar w tym sektorze i czy jakiś program narodowy mógłby prowadzić w perspektywie - już może nawet nie tych 10, ale 25 lat - do pojawienia się takiego podmiotu w Polsce?

Paweł Wojtkiewicz: Gdybym miał okazję porozmawiać z premierem Morawieckim, to pewnie bym wskazał, że do jego programu idealnie pasuje sektor kosmiczny. Jeżeli mówimy o rozwoju innowacyjności u nas w kraju i przechodzeniu od produkcji opartej na starych technologiach do tworzenia zaawansowanych technologii, to sektor kosmiczny może być jednym z motorów takiego procesu. Z kolei projektem podobnym do tych wskazanych przez premiera Morawieckiego w programie, który mógłby podnieść poziom innowacyjności, z pewnością byłaby decyzja o budowie polskiego satelity obserwacyjnego z dużym udziałem polskiego sektora albo/i zbudowanie satelity technologicznego. Podczas budowy takiego satelity polskie podmioty nauczyłyby się tego, co potrafią duże firmy na Zachodzie. Z tym, że efektem tego programu nie może być tylko satelita, ale zbiór kompetencji, które nabędą firmy przez czas realizacji takiego projektu, kompetencji, które pozwolą konkurować tym firmom na rynku europejskim. 

Mariusz Gierej: Jak później zatrzymać te kompetencje w kraju?

Paweł Wojtkiewicz: Inwestycje administracji w sektor kosmiczny. To jest jedyna słuszna odpowiedź, jeżeli chcemy zatrzymać te kompetencje tutaj, to firmy muszą mieć pewność, że Polska nadal chce inwestować w sektor kosmiczny. Po wybudowaniu takiego satelity technologicznego albo obserwacyjnego, nie stworzymy produktu innowacyjnego w skali europejskiej czy światowej. To będzie pewnie nowość tylko w granicach naszego kraju. Ale przez te np. 10 lat budowy satelity polskie firmy muszą cały czas obserwować, co się dzieje na rynku światowym i europejskim. Gonić konkurentów, żebyśmy na koniec tego programu w pewnych technologiach byli na takim samym poziomie albo lepszym niż firmy zachodnie.

Mariusz Gierej: Kiedyś był plan budowy polskiego kosmodromu. Ma to w ogóle jakikolwiek sens?

Paweł Wojtkiewicz: Jeżeli znajdzie się inwestor prywatny, który chciałaby to zrobić, to dlaczego nie?

Mariusz Gierej: Ale Wielka Brytania zdecydowała się, że będzie chciała wybudować coś takiego. Przynajmniej były takie pogłoski.

Paweł Wojtkiewicz: Były takie pogłoski, ale chyba mówimy o inwestycji prywatnej.

Mariusz Gierej: Tam chyba miał być duży udział państwa.

Paweł Wojtkiewicz: No, właśnie. To słowo „duży” jest chyba najważniejsze. Naprawdę to są ogromne koszty i raczej bym nie widział rozwoju sektora kosmicznego w Polsce w tym obszarze. Jeżeli znalazłby się jakiś inwestor, który chciałby uruchomić taki projekt prywatny, to czemu nie? Ale obecnie Polska powinna naprawdę stać twardo na ziemi. Inwestując w kosmos, powinniśmy twardo stać na ziemi i wyłuskiwać z tego sektora te obszary, te technologie, w których Europa i reszta świata jest na takim samym poziomie zaawansowania jak my i starać się poprzez różne programy budować kompetencje i zdobywać przewagę technologiczną.

Mariusz Gierej: A pomysły polityków w rodzaju: dolina lotnicza, a teraz dolina kosmiczna. To w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie Pana zdaniem, ma to w ogóle przełożenie na funkcjonowanie firm w obszarze przemysłu kosmicznego. Czy w ogóle jest to PR-owa wydmuszka?

Paweł Wojtkiewicz: Jeżeli za hasłem 'dolina kosmiczna' pojawiłoby się szereg mechanizmów, które przyciągałyby prywatne inwestycje, ułatwiałyby firmom funkcjonowanie, pozyskiwanie kontraktów, współpracę z instytutami, z uczelniami i pomiędzy sobą, no to czemu nie? Na razie przemysł kosmiczny jest skoncentrowany wokół Warszawy.

Mariusz Gierej: A ile jest firm w Państwa stowarzyszeniu?

Paweł Wojtkiewicz: Obecnie 41 podmiotów. To nie są tylko firmy, to są też 4 instytuty, które mają doświadczenia i mają pewne kompetencje w obszarze sektora kosmicznego.

Mariusz Gierej: I postanowiły zwołać forum? Oczywiście Państwa stowarzyszenie zwołało forum, które ma się za moment odbyć (środa 9 marca). Politycy zapowiedzieli swoją obecność. Z tego, co wiem, ma być premier Gowin, a premier Morawiecki?

Paweł Wojtkiewicz: Niestety, jego nie będzie, ale będzie minister Kwieciński i bardzo liczymy na obecność Ministerstwa Rozwoju. Obecnie to Ministerstwo Rozwoju jest odpowiedzialne za kreowanie polskiej polityki kosmicznej i to właśnie Ministerstwo Rozwoju wyznacza polskiego delegata do Europejskiej Agencji Kosmicznej. A dlatego teraz zdecydowaliśmy się na zorganizowanie tego wydarzenia, bo 2016 rok w odczuciu wszystkich przedsiębiorstw jest kluczowy dla branży. Pod koniec tego roku Polska będzie musiała podjąć decyzję o wysokości naszej składki do Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Mariusz Gierej: A jak duże to są pieniądze z Polski?

Paweł Wojtkiewicz: Obecnie jest ok. 30 mln euro rocznie, z czego 10 mln to jest składka na programy opcjonalne, czyli te, które są najbardziej atrakcyjne dla polskich przedsiębiorstw. Chcielibyśmy, aby ta składka była zwiększona dwu- trzykrotnie po to, żeby więcej kontraktów wracało do naszego kraju, bo warto pamiętać, że ESA ma pewien wspaniały mechanizm, a mianowicie mechanizm zwrotu geograficznego, który gwarantuje nam zwrot naszej składki do ESA w postaci kontraktów dla firm z Polski. Ok. 79%-80% naszej składki do danego programu - w zależności od programu - musi wrócić do Polski.

Mariusz Gierej: Musi?

Paweł Wojtkiewicz: Musi i zabiega o to nasza Delegacja jak i sama ESA. Jeżeli nasza składka wynosi 30 mln euro rocznie, a składka francuska ok. 1 mld euro, to widać tutaj ogromną dysproporcję. Nie mówię, że to jest wzór, do którego powinniśmy dążyć teraz - to kwestia dekad - ale polską składkę do ESA sukcesywnie powinniśmy zwiększać, aby budować sektor kosmiczny w kraju, który stanie się motorem innowacyjności.

Mariusz Gierej: Serdecznie dziękuję.

Paweł Wojtkiewicz: Ja również.

 

Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 1 skomentuj »

GPS jest systemem armii Stanów Zjednoczonych.Korzystamy z niego od lat,za darmo,bez żadnych składek.
Skoro tak lukratywnym interesem jest to inwestowanie w kosmiczne technologie to czemu nie ma prywatnych funduszy inwestycyjnych,które zbierają setki milionów od inwestorów liczących na krociowe zyski?
30 milionów €,a wrócić do Polski musi maksymalnie 80%,czyli 6 milionów € = ponad 24 miliony PLN do nas nigdy nie wróci.
Róbcie co chcecie,ale ze swoimi pieniędzmi.Państwo nie zapewnia bezpieczeństwa,sprawnego wymiaru sprawiedliwości - mamy na co wydawać pieniądze z podatków.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.