Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Tylko nie mówcie nikomu

Z całą pewnością taka wytyczna ws. Marszu Konfederacji #STOP447. „Nie dla roszczeń!” królowała wczoraj na korytarzach i w gabinetach TVNów, PolSatów i TVPiSów.

Tylko nie mówcie nikomu
źródło: internet

Jakaż wielka radość zagościła w moim sercu, gdy w dniu marszu dostrzegłem w sieci film red. Sakielskiego pod tym znamiennym tytułem i pomyślałem sobie, że w końcu sumienie zmieniło jego "wrażliwość" do tego stopnia, że nie wytrzymał i zapragnął wygarnąć całą prawdę o zakłamaniu mediów głównego nurtu, które „skrupulatnie” nie tylko nie zrelacjonowały, ale nawet nie zauważyły marszu w centrum stolicy na ponad 20 tys. osób.

Pełen ufności w nawrócenie p. Sakielskiego rozpocząłem oglądanie jego najnowszego „dzieła” i już wiedziałem, że bez dalszego gapienia się w ekran w 90% zgadłbym zawartość tego "dokumentu", którego głównym celem było "udokumentowanie" bynajmniej nie zakłamania polskich mediów, a bezsprzecznego związku między kościelną celebrą a pedofilią. W tym celu trzy czwarte filmu zawiera równolegle i naprzemienne nakładanie zeznań ofiar pedofili z obrazami przedstawiającymi kościoły, wnętrza świątyń, śpiew i celebrę. Tym sposobem umysł każdego ćwierćinteligenta jest już ugotowany i „wie”, co tak naprawdę kryję się za podnoszeniem Hostii.

Konfrontacje ofiar z winowajcami jako takie wyjaśniają istotę problemu. Nieokiełznana słabością danego delikwenta męska chuć prowadzi do dewiacyjnych nadużyć. Znamienne: są tego świadomi, żałują, w skruszeniu przepraszają, boją się kary boskiej. Ofiary nie chciały pieniędzy, ale skruchę i przeprosiny oceniały jako niewystarczające, że to „za mało”. Niestety z filmu nie dowiedzieliśmy się, co w takim razie byłoby zadośćuczyniające? Jeden ksiądz niby taktowanie umarł, ale miast zakopać go w milczeniu pod płotem wyprawiono mu chrześcijański pogrzeb i podziękowano za posługę kapłańską. To chyba gorsza zniewaga dla publicznej przyzwoitości niż nakręcenie przez p. Wajdę dziękczynnego filmu o Lechu?

Wystąpiła też Pani psycholożka opowiadając o ‘fenomenie” autorytetu księży w małych miejscowościach, ale odniosłem wrażenie, że jej fascynacja tą osobliwością wynika z faktu, że obcowanie ze światem zakończyła właśnie na zabitej dechami prowincji. W wielkim świecie bowiem nadużywanie autorytetu i pozycji w celu wykorzystywania seksualnego jest zjawiskiem nie tylko powszechnym, ale i modnym, bo z ostatnich przypomnień i zwierzeń gwiazd Hollywood wynika, że jadły banany nie z zachodnich darów przekazywanych przez polskich księży, a wprost z rąk żydowskich oblesi przemysłu rozrywkowego. Jeśli tamte, takie wykształcone, wyzwolone i świadome, dla kariery i pieniędzy wysługiwały się oblesiom na przeróżne sposoby, to co tu dopiero dziwić się jakiemś prowincjonalnym ministrantom?

O prowincjonalności Pani psycholożki świadczy niewątpliwe nieznajomość wręcz modelowego przypadku Pani Samanthy Geimer, która jako trzynastka dała się zaprosić do mieszkania znanemu autorytetowi filmowemu Panu Polańskiemu, a który po przełamaniu „lekkiego oporu” napawał się chwilami upojenia w jej młodym tyłeczku. Pan Polański również ładnie przeprosił i co nieco zapłacił. Takich przypadków jest całe mnóstwo w wielkim świecie, a przecież one w 200% wyjaśniają kwestię nadużywania autorytetu i władzy w celach seksualnych, więc po co nie tyle fatygować się po krętych i dziurawych drogach, ale w ogóle zastanawiać nad tym „fenomenem”? I że to niby objaw zaściankowości, prymitywizmu, prowincjonalizmu i wpływu Kościoła???             
 
Pan Sakielski dorwał też jakiegoś skazańca, który gdzieś tam wciąż celebrował na „zamkniętych i prywatnych imprezach” nie mogąc się nadziwić, że obecne tam osoby, w tym duchowne, mając świadomość jego dawnych, lubieżnych czynów, wybaczyli je i nie widzą w tym problemu? Najwyraźniej prowincja bierze bezpośredni przykład z samej elyty, która Panu Polańskiemu nie tylko wybaczyła udowodniony gwałt na nieletniej, ale nie daje najmniejszej wiary kolejnym doniesieniom i oskarżeniom kierowanym pod Jego adresem (choćby oskarżenia niemieckiej aktorki Renaty Langer, która zarzuciła słynnemu reżyserowi gwałt, do którego miało dojść w lutym 1972 roku, kiedy ofiara była jeszcze niepełnoletnia), a Pan Polański nie tylko celebruje na zamkniętych i prywatnych imprezach, ale goszczony jest na wszystkich jewropiejskich salonach.
    
Większość korporacji i banków ma swoich rzeczników prasowych i pijarowców biegłych w tzw. crisis management. Tylko gdzieś tam zdarzy się wypadek, komuś maszyna urwie rękę, ktoś się powiesi z powodów wykorzystywania lub mobbingu, czy pojawi się salmonella, całą komunikację ze światem zewnętrznym przejmują w/w fachowcy, a pracownicy mają całkowity zakaz wypowiadania się w tych kwestiach. Pan Sakielski chyba o tym nie wie, bo jeździ z kamerą po parafiach próbując dowiedzieć się „prawdy u źródła”, jednoznacznie demonstrując swoją konsternację z powodu doznanego „oporu”.

Red. Sakielski łapie też na ulicach zwykłych prowincjuszy przedstawiając prostym ludziom fakty o przewinieniach lokalnych klechów rzekomo portretując wrodzone niedowierzanie ludu w sprawie możliwości przewinień kleru. Proponuję Panu Sakielskiemu, aby naprawdę chronił naszą planetę i nie zużywał tyle paliwa na prowincjonalne wyskoki, bo ten sam efekt może uzyskać zaskakując na korytarzu jakąś funkcjonariuszkę TVN poprzez zablefowanie jej wiadomości o rzekomym wykorzystaniu seksualnym Pani Moniki Olejnik przez nieżyjącego już red. Miecugowa. Reakcja i efekt będą dokładnie takie same (bo niby jakie mają myć???), a paliwa w zbiorniku więcej.

Jeden z bohaterów filmu, prawnik-ofiara, szukając sprawiedliwości i stosownych działań biega po biskupach i kuriach, ale - przynajmniej film w ogóle nie podejmuje tego aspektu - nie fatyguje się deptać po piętach prokuraturze i niezwisłym sądom, a przecież to właśnie do kleru nie ma najmniejszego zaufania, tym bardziej jako zawodowy prawnik, powinien raczej szukać pomocy w organach państwa instytucjonalnie do ścigania przestępstw powołanych. Zapewne prawniczyna zdaje sobie sprawę z tego, że każdy prokuratur odprawi go z kwitkiem „bo przedawnienie”, a niezawisły sąd nie da wiary jednostronnemu świadectwu. W takich okolicznościach jedyne, co pozostaje, to powytrząsać się nad klechami.

Zadeklarowani zwolennicy prewencji w ogóle nie podjęli wątku okoliczności sprzyjającym wykorzystywaniu seksualnego przez księży nie próbując dociec jak to się działo, że nie tylko częste i długie godziny, ale i całe weekendy, a nawet tygodniowe wypady na Wyspy Kanaryjskie i spanie pod jednym dachem z księdzem nie wywoływały żadnych podejrzeń i pytań rodziców? Osobiście nie znam tak naiwnych i lekkomyślnych rodziców, ale zapewne red. Sakielski nie chciał dojść do wniosku, że chronienie dzieci przed zboczeńcami to główne zadanie rodziców i silnej rodziny, a słabość instytucji rodziny czyni dzieci bezbronnymi nie tylko na zakusy wszelakiej maści dewiantów seksualnych spod kolorowej tęczy, ale przede wszystkim  lewackich propagandzistów, z TVN na czele, którzy szkodzą dzieciom i społeczeństwu na skalę nie incydentalną, a masową.

Last but no least: wszelkie czyny pedofilskie to okrutna krzywda dzieci i winny być przykładnie karane i napiętnowane, a każdy kto je zataja, utrudnia dociekanie prawdy i wymiar sprawiedliwości również zasługuje na karę i napiętnowanie. Wiedzą o tym dobrze „łowcy pedofili", którzy podszywając się pod dzieci w sieci zapobiegają ewentualnym tragediom. Nigdy nie słyszałem, aby dostrzegli, że istną plagą i głównym zagrożeniem są księża. Najwyraźniej wybierając "obiekt" filmu Pan Sakielski poradził się kogoś innego.

Data:
Tagi: #
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.